sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 6 : Do Celu

Podążała korytarzem obsypanym obrazami , niektóre przedstawiały wielkich królów , inne zaś dzieci w plenerach . Niektóre były piękne i czuć z nich było radość i beztroskę , a niektóre wręcz odwrotnie , płynęła z nich udręka , smutek .
Do dzwonka zostało niecałe 5 minut . Tak więc Alicja nie śpieszyła się zbytnio , na rękę było jej spóźnienie się i zapytanie Profesora o powody przekazania Dyrektorowi takich informacji . Ciekawiło ją coraz bardziej zachowanie nauczyciela .
W końcu dotarła do sali . Właśnie zabrzmiał dzwonek . Uczniowie wylecieli z klasy niczym burza , tylko kilka osób z " elity " uśmiechnęło się do Alicji w akcie uznania jej czynu .
Alicja nieśmiało weszła do sali . Spojrzała na nauczyciela sprawdzającego prace uczniów . Miał na oczach okulary w ciemnych oprawkach , był ubrany w jasne dżinsy i ciemny sweter , miał lekko rozsunięty suwak w swetrze co pozwoliło Alicji na chwilę spojrzenia na umięśnioną klatkę piersiową belfra .
Mała stanęła przy swojej ławce , pakując swoje rzeczy . Przez okno pomachała jej Mariola i gestem uniesionego kciuka zapytała czy wszystko w porządku . Alicja przytaknęła ruchem głowy i uśmiechnęła się promiennie . W tym samym momencie Pan Michał spojrzał na nią spod okularów i westchną  , poprawił się na fotelu , pogłaskał się po brodzie i westchną ponownie .
- Alicjo ... hmm.....
- Słucham ? - spytała lekko poirytowana
- Zapewne chcesz wiedzieć czemu wiedziałem że to twoja praca ?- powiedział pytająco .
- Ta , chcę ...
- A więc , Alu , Alu , Alu w co ty ze mną grasz ? - spytał dziwnie obniżonym głosem .
Alicja zdziwiła się tym pytaniem . Pomyślała " Kurcze , o co mu chodzi "
- Ja ? Czemu miałabym w coś grać ? Nie rozumiem pytania ... - powiedziała szczerze .
- Najpierw ta akcja z gwałcicielem . Mogło Ci się coś stać ! - prawie krzyczał .
Alicja uśmiechała się podstępnie .
- Czemu się śmiejesz ? - zapytał zdenerwowany Michał .
- Bo mnie Pan Profesor rozśmieszył - powiedziała nadal się śmiejąc - Mnie nic nie ruszy . Nie zna Pan przysłowia ? " Złego diabli nie biorą " ?- Zapytała niewinnie .
- Słuchaj Alu , po prostu nie chcę by coś Ci się stało - powiedział z troską - A co do twojej pracy . Wiedziałem , że to twoja bo Eliza nie pisze nigdy tak ... tak ....- szukał właściwego słowa - tak dogłębnie , tak inteligentnie . Musiałem powiedzieć panu Dyrektorowi . To miłe że wstawiłaś się za koleżanką , ale nie będziesz mogła bronić każdego . Tak się nie da .
- Założy się pan ? Czy bronić to zawsze znaczy wsiąść winę na siebie ?.... Nie wydaje mi się . - powiedziała pewna siebie .
W tym momencie Profesor wstał , podszedł do niej bliżej , zdjął okulary i spojrzał na nią uważnie .
- Jest w tobie coś , czego nie potrafię odkryć , coś czego chce się dowiedzieć . - powiedział .

Nagle Alicja upadła na kolana i złapała się za głowę , tak jakby przeszywała ją niezmierna ilość decybeli . Michał wziął ją w ramiona i po chwili nawet nie zauważyła jak się w nie wtuliła . Nigdzie nie czuła się tak bezpiecznie jak w jego męskich ramionach . Spojrzała na niego , a on nachylił się delikatnie , pogłaskał ją czule po policzku i delikatnie musną jej usta swoimi , tak jakby się bał że ona się odsunie , ale nic takiego się nie stało , wręcz przeciwnie , przyciągnęła go mocniej . Zatracili się w pocałunku . Nagle Mała się wycofała , spojrzała na niego oczami winnego dziecka , chwyciła torbę i uciekła z klasy .
Wybiegł za nią , ale nie zdołał jej dogonić , rozpłynęła się w powietrzu .

/
Wieczorem postanowił przejść się nad jezioro .
Ona tam była , zobaczył ją już z daleka . Siedziała z założonymi słuchawkami i śpiewała . " Cause I’m only a crack
In this castle of glass
Hardly anything there
For you to see
For you to see " 

Spiewała tak pięknie , niewinnie  niczym syrena . Miała przepiękny głos . Stał tam zauroczony jej spiewem i już wiedział ... już wiedział  , że jej miejsce jest przy jego boku .


Rozdział 5 : Dość tego wszystkiego

Ruszyła w stronę lasku , blask powoli wschodzącego księżyca rozjaśniał konary drzew oplatając się wokół nich . Nigdy nie myślała o tym co będzie .. co będzie kiedy ktoś się dowie prawdy . " Nie wiem czy to a jakiś sens " pomyślała idąc wydeptaną dróżką , zagłębiając się coraz bardziej w czeluściach lasu . Niedaleko wyjścia na główną ulicę ( która zazwyczaj była opuszczona , jeździł tam tylko bus dostawczy z produktami do szkoły co piątek wieczór ) usłyszała krzyk młodej kobiety i stłumiony głos jakiegoś starawego mężczyzny
" Nie !!!! nie zostaw mnie , rozumiesz !!! Błagam !!!Ratunku !!! " - przeraźliwie krzyczała kobieta , błagając o ratunek
" Zamknij mordę suko , zaraz będzie po wszystkim "- syczał chrapliwym głosem mężczyzna .
Alicja nie mogła tego dłużej słuchać , wiedziała co tam się dzieje , wiedziała że właśnie ktoś chce zgwałcić jakąś młodą bezbronną kobietę . Musiała działać , nie było chwili do stracenia .
/
Zza lasu wyłoniła się postać , w czarnym jak noc płaszczu i zakrytej kapturem twarzy , podleciała szybko , jak na skrzydłach do sapiącego mężczyzny i odciągnęła go , rzucając jednocześnie o ziemie z takim impetem że nauczyciele siedzący przy internacie usłyszeli trzask . Następnie podniosła obolałego mężczyznę do góry i rzekła " popełniłeś błąd , musisz za niego zapłacić " po czym spojrzała na niego , a w jego przerażonych oczach widać było ból , okropny rwący ból . Jego ciało w ciągu kilku sekund rozsypało się w drobny mak , a wiatr poniósł ten pył w stronę zagajnika . Tajemnicza postać spojrzała w stronę ofiary i podeszła do niej . Wyciągnęła rękę i rzekła " Nie bój się , zło zawsze spotka zło , ty jesteś dobra , twoja dusza jest czysta " . W tym samym momencie z lasu wybiegło troje nauczycieli . Pani od informatyki , pan od Biologi i Pan Michał . Zgwałcona dziewczyna spojrzała na chwilę w ich stronę , i odwróciła głowę w stronę zakapturzonej postaci , nie było tam nikogo ... zupełnie nikogo .

Pan Michał zadzwonił po karetkę i policje , a chwile później z lasu wyłoniła się Alicja . Michał spojrzał na nią po czym zapytał :
- Co ty tu robisz ? Jest późno nie powinnaś już spać ? -w jego głosie można było usłyszeć lekką pretensje
- Nie mogłam zasnąć ,  wyszłam na spacer i usłyszałam krzyk , przybiegłam tutaj i zobaczyłam jak jakiś koleś dobierał się do tej pani , nim zdążyłam dobiec on już uciekł - rzekła Alicja .

To samo powiedziała policji . Pogotowie zabrało młodą dziewczynę . Jak się później okazało , była to córka piekarza z okolicy , dopiero co wyszła za mąż i postanowiła odwiedzić cmentarz by pomodlić się na grobie matki , ale zabłądziła i jakiś starszy mężczyzna skorzystał z okazji że w okolicy znajduje się tylko internat i szkoła i postanowił się zabawić .
Następnego dnia na zajęciach z panem Michałem , które odbywały się jako ostatnie nie mogło obyć się bez złośliwych komentarzy uczniów którzy zdążyli o wszystkim się dowiedzieć od wszędobylskiej Magdy .
- A ty co , panna popularna chciała zabłysnąć - powiedziała Eliza , jedna z tlenionych blondynek .
- A ty co ? panna " Brak mózgu " chciała się popisać przed profesorem ? - powiedziała na głos , wystarczająco głośno by mógł usłyszeć nauczyciel .
Eliza spłonęła rumieńcem po czym spojrzała na nieco rozbawionego profesorka .  On wstał i skwitował to z uśmiechem na twarzy :
- No dziewczyny koniec kłótni . Teraz może Eliza Przedstawi nam swoje wypracowanie dotyczące książki " Król Edyp " Sofoklesa . Stań na środku klasy Eliza - powiedział Pan Michał ze stoickim spokojem w oczach
Eliza wstała , spojrzała na niego zawstydzona , wzięła swoje wypracowanie i czytała na głos " Jednym z najwybitniejszych utworów Sofoklesa jest tragedia „Król Edyp”. Edyp jako syn króla Teb jest dotknięty klątwą bogów. Tragizm w tym utworze jak i w każdej innej tragedii antycznej polega na ukazaniu nierozwiązywalnego konfliktu. Starcia jednostki z siłą wyższą co w rezultacie prowadzi do katastrofy i klęski.  " 

Po przeczytaniu , a raczej wydukaniu fragmentu swojego wypracowania nauczyciel poprosił o przerwanie i wstał , wziął pracę Elizy do ręki i przeczytał kolejne fragmenty . Potem z surową miną spojrzał na Elizę i powiedział :
- Przykro mi Eliza , twoja praca jest skopiowana z internetu .... Miałaś już problemy z plagiatem , wiedziałaś czym grozi kolejne już twoje wykroczenie . Przykro mi .... Nie chce tego robić ale muszę . Muszę powiadomić dyrektora o tym . Wiesz że to była twoja ostatnia szansa na pozostanie w szkole - rzekł smutno .
Eliza spojrzała na niego z załzawionymi oczami i załkała opadając na krzesło i mówiąc do siebie " Rodzice mnie zabiją , zawiodłam ich "

Alicja nie mogła patrzeć na rozpacz koleżanki z klasy , a że wiedziała czym grozi pierwsze wykroczenie postanowiła zaryzykować . Wstała i powiedziała :
- Panie Profesorze.... To nie jest wina Elizy ... - spojrzała smutno . - To moja wina , ja zamieniłam wypracowania , przepraszam Panie Psorze , Przepraszam Eliza , proszę o to właściwe wypracowanie - podała profesorowi swoje wypracowanie , nad którym siedziała pół nocy . Postanowiła wziąć na siebie odpowiedzialność bo wiedziała , że teraz jej karą będzie nagana i zakaz używania sprzętów elektronicznych przez miesiąc .
Profesor spojrzał na nią , jego mina mieszała się na zmianę z uczuciem zawiedzenia i z uczuciem zdziwienia .
Podszedł do Elizy patrząc ciągle na Alicje . Jej oczy mówiły wszystko .
- Eliza , wstań i idź do łazienki , wytrzyj zapłakane oczy - podał jej chusteczkę . - A ty Alicjo ... przykro mi , naprawdę bardzo przykro , ale będziesz musiała iść do dyrektora . Idz już ... - rzekł spuszczając głowę w geście zawiedzenia .
Eliza spojrzała na Alicję z wdzięcznością a po wyjściu z klasy rzuciła jej się na szyje i przepraszała za swoje wcześniejsze zachowanie , jednocześnie dziękując zaskoczonej nagłym napadem entuzjazmu dziewczynie .
Alicja uśmiechając się promiennie do Elizy ruszyła w stronę Pokoju Dyrektora . Zapukała do drzwi a sekretarka otworzyła jej i wpuściła do środka .
- Musisz jeszcze chwile poczekać , Dyrektor zaraz będzie wolny - powiedziała sympatycznym głosem młoda atrakcyjna blond włosa sekretarka . Na oko miała jakieś 28 lat i była wolna co symbolizowało brak obrączki na palcu .
Po kilku minutach czekania dyrektor otworzył drzwi i zaprosił gestem Alicję do środka . Następnie westchnął i rozsiadł się wygodnie w fotelu wykładanym skórą . Oparł ręce na biurku i powiedział :
- Hmm... Alicjo ... Pan Michał już mnie poinformował o wszystkim . Rozumiem , że chciałaś pomóc koleżance , ale nie możesz brać odpowiedzialności na siebie .- powiedział to miłym głosem po czym dodał - Sądzę że kierowało tobą to że Eliza niestety mogła wylecieć ze szkoły , gdyż nie było to jej  pierwsze przewinięcie tego typu . - wskazał ręką na dość sporą teczkę z napisem " Eliza Ringstone ( kraj pochodzenia USA ) ".  Dyrektor wyglądał na sympatycznego lekko siwego starszego pana , który lubił się śmiać co pokazywały jego uniesione kurze łapki w okolicach oczu .
Alicja po chwili zrozumiała że pan Michał wie , że ona specjalnie broniła Elizy , zastanawiała się tylko skąd on może to wiedzieć .
- Panie Dyrektorze , biorę na siebie pełną odpowiedzialność . To naprawdę moja wina , ja jej to podrzuciłam bo naśmiewała się ze mnie kiedy przyszłam do waszej szkoły . Po prostu złe zrobiłam i chciałam za to przeprosić , jednocześnie wiem , że czeka mnie za to kara i zamierzam całkowicie się jej poddać - odpowiedziała starając przy tym wyglądać wiarygodnie .
- Dobrze , widzę że idziesz w zaparte , ale skoro bierzesz na siebie odpowiedzialność niech tak będzie . Twoją karą będzie brak multimediów takich jak telefon , internet i ipad którym się posługujecie na lekcji , będziesz musiała korzystać przez miesiąc z biblioteki i pisać wszystko odręcznie . Naganę Ci daruję bo to twoje pierwsze wykroczenie , a komputer , telefon i ipad złóż w depozycie u mojej sekretarki , za miesiąc ona Ci go odda . Tak więc wracaj na lekcję - powiedział i oddelegował Alicje na lekcje .


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 4 : Słaby dzień

- Panno Alicjo ...-powiedział , nie odrywając od niej wzroku
- Słucham ? Za co dostane ochrzan ? - spytała ironicznie .
- Czemu ochrzan ? Nie... nie mam zamiaru robić Ci kazań , nie bój się - powiedział zniżonym seksownie głosem .
" Kurcze , o co mu chodzi ? Patrzy sie na mnie jakby zobaczył Ufo , jestem brudna na twarzy czy coś ?" odruchowo spojrzała się w wielkie lustro oparte o modną szafkę w stylu vintage .
-Myślałam że po to kazał mi Profesorek zostać ?
-Nie , po prostu chciałem omówić z tobą ... to ... w jaki sposób będą się odbywały nasze lekcje - powiedział nieco zbity z tropu .
Dziewczyna przytaknęła , jej policzki z niewiadomej przyczyny zrobiły się uroczo różowe .
Nauczyciel podszedł do szafki z pomocami naukowymi i zaczął opisywać przedmioty , jeden po drugim . Następnie usiadł na krześle naprzeciwko jej i postanowił dowiedzieć się o niej więcej , w końcu miała spędzić tu dwa lata .
-Słuchaj Alicjo , czemu tu jesteś ? Z tego o wiem twoich rodziców stać na nauczanie domowe .-spytał wyraźnie zaciekawiony
- A czemu to pana obchodzi w ogóle ?
- Po prostu chciałbym wiedzieć - odparł .
- Ok , trochę rozrabiałam . Trochę bardzo - odparła nieco zawstydzona .
- I dlatego tu Cię wysłali ?
- Tak . Wstydzili się mnie . Im nie chodziło o wstyd przed szkołą , nauczycielami , ale przed rodziną , która w jakiś magiczny sposób o wszystkim wiedziała . Wstydzili się mnie bo do nich nie pasuje -opowiadała ze smutkiem w oczach .
- Ej , na pewno się nie wstydzili , może po prostu mają taki sposób bycie - starał się ją pocieszyć - Na pewno Cię kochają mała -powiedział z czułością o którą sam siebie nie podejrzewał .
- Panie Profesorze , muszę już iść , za chwile zaczynają się lekcje - powiedziała zmieniając temat .
- Dobrze , ale wiesz , zawsze możesz do mnie przyjść i porozmawiać .
- Dobrze , Do widzenia .

Po zajęciach , które nie były zbyt ciekawe Alicja udała się do pokoju . Zdziwiło ją to , że nie było w nim Marioli która zazwyczaj nie wychodziła z pokoju . Postanowiła wykonać kolejny wpis do swojego pamiętnika i iść na spacer .

" Miałam dziś pierwsze zajęcia 
  Nie było aż tak zle jak się spodziewałam 
  Dziś też tam pójdę , tęsknie za nimi .
  Szkoda że nikt nie może dowiedzieć się o 
  nich , o mnie .... " 

Zamknęła pamiętnik i ruszyła w stronę lasku .

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 4 : Co by było gdyby ?

Do dzwonka zostało zaledwie pół godziny , te ostatnie dwa dni minęły szybko , za szybko .  Gdyby wiedziała , na pewno wykorzystała by je lepiej . Od dwóch dni nikt do niej nie zadzwonił , no może poza Panią Zosią która dzwoniła codziennie i z cierpliwością i anielskim wręcz spokojem wysłuchiwała każdego słowa Alicji . Mała nie lubiła odnosić się ze swoimi uczuciami , nie lubiła zwierzać się komukolwiek , ale Panią Zosie traktowała jak matkę , no i oczywiście jej pamiętnik który znał wszystkie jej sekrety , nawet takie których nie znała gosposia . Ali nie lubiła określenie gosposia , sama wolała mówić ciocia , Zosia , a nawet Belladonna . Teraz kiedy musiała zacząć dorosłe życie z dala od domu , w którym zresztą nie miała co robić , był stanowczo za duży . Rozległy taras w stylu wiktoriańskim i duży basen , tylko tyle odwiedzała Alicja .
Z rozmyśleń wybudził ją głos Marioli .
- Czemu ty jeszcze nie spakowana ? Za 5 minut wychodzimy , do sali numer 4 jest kawałek drogi .
- Zaraz będę gotowa . - odparła zastanawiając się nadal nad sensem posiadania dużego domu .

Ala spakowała pośpiesznie kilka książek , ipada potrzebnego do nauki rysunku , pamiętnik oraz ipoda na którym słuchała muzyki  , nie wyobrażała sobie dnia bez słuchania choć przez 15 minut muzyki . Razem z Mariolą ruszyli w stronę klasy gawędząc przy tym wesoło :
- Mariola , tak się przedwczoraj śliniłaś się do zdjęcia tego całego profesorka , że nawet zapominałaś mi powiedzieć czego ten człowiek uczy ? - spytała z wesołymi węglikami w oczach .
- Oj tam  , oj tam .... fajny jest - uśmiechnęła się promiennie .- On uczy Polskiego , a konkretnie literatury , mamy kilku nauczycieli od Polskiego .
- Tak ?... Hmm... głupota- odparła zdziwiona Ali po czym zadzwonił donośny dzwonek .

Dziewczyny wpadły do klasy z impetem , Ala rozejrzała się dookoła , podczas kiedy Mariola już zajęła miejsce , małej przyglądało się stado oczu , głownie same wytapetowane niczym pokój po remoncie lalunie i kilku przystojnych młodych mężczyzn . Nie mogła oderwać zwroku od pięknego wystroju klasy . Na ścianach odbijająca się w porannym słońcu fototapeta z motywem plaży . Drewniane półki i szafki wykonane z mahoniowego drewna . Zatraciła się w chwili . Dopiero po kilku minutach ogarnęła się i zajęła miejsce koło Marioli  . Zaciekawiony nauczyciel nadal bacznie przyglądał się małej , w jego oczach pojawiła się fascynacja . Mała usiadła po czym jeszcze raz objeła wzrokiem magiczny wystrój sali . Można było się tam poczuć niesamowicie jak w bajce .
Belfer wstał , oparł się o biurko i uśmiechną radośnie , wszystkie dziewczyny jak na baczność spojrzały na niego i jego pozę która wyglądała niezwykle seksownie . Maślane oczy każdej z dziewczyn nie obchodziły Profesorka , jedyne co go interesowało w danej chwili to nowa uczennica .
- Ty jesteś Alicja tak ? - spytał wyrywając Ale z rozmyśleń
- Tak .... z tego co mi wiadomo tak .- rzuciła ironicznie .
Belfer uśmiechną się jeszcze szerzej co rozjaśniło jego ciemną karnację .
- Może przedstawisz się i opowiesz coś o sobie ? - poprosił .
- To tak , mam na imię Alicja ... no i to wszystko co chciała bym żebyście wiedzieli - odparła ironicznie .
- Nie powiesz nam jakie masz zainteresowania ? - spytał zaskoczony Michał
- Nie uważam by w jakikolwiek sposób by was to interesowało - odparła sarkastycznie , uśmiechając sie tryumfalnie .
- Dobrze  to usiądź i zgłoś się do mnie po lekcji - powiedział nie czekając na odpowiedz .
Ala pomyślała " znowu będę musiała reprymendę , jak należy się zachowywać w towarzystwie , ble , ble , ble " sama przedrzeźniała się w myślach robiąc przy tym komiczną minę . Nauczyciel podczas sprawdzania zadań domowych które były zadane tydzień przed rozpoczęciem roku na spotkaniu semestralnym , uśmiechał się radośnie , a w jego sercu tworzyła się iskierka której nigdy wcześniej nie czuł . Tuż po lekcji , kiedy lalunie opuściły klasę , a ich ochroniarze którzy popędziły za nimi niczym kaczuszki za matką kaczką , Michał podszedł do ławki pakującej się jeszcze Alicji . Spojrzał na nią spod niebieskich laurowych oczu i wiedział że te lekcje będą o niebo ciekawsze

Rodział 3 : Oddziały STOP

- Choć pokażę Ci szkolę i internat , musisz wiedzieć gdzie co się znajduje , czasami Panna Kate każe nam przychodzić tu po jakieś pomoce naukowe - powiedziała jednym tchem Mariola .
- Panna Kate ? Takie zagraniczne imię... - odparła zdziwiona Alicja .
-Tak , przyjechała tutaj jakieś 4 miesiące przed końcem roku , w zastępstwie za Panią Krystynę , w sumie to fajnie , bo Hillary to byłą wredna baba
- Hilary ?- spytała zdzwiniona mała .
- Takie przezwisko starszaki nadali Pani Krystynie , wiesz , ona zawsze mówiła na początku lekcji " Dzień dobry panie Hilary , gdzie ma pan okulary " do takiego Roberta , ucznia który podobno zginą w wypadku , ale ja myślę , że było to raczej morderstwo ...

Alicja zauważyła że Mariola ma zdolność do niezwykłego wyszukiwania wszędzie spisku . Spodobało jej sie to . Dziewczyny podeszły do tablicy ze zdjęciami belfrów .

- To jest Pan Marian Kilowski , uczy biologi , przemiły staruszek , a ten to Roman Kolanko , Pan Roman uwielbia literaturę piękną choć jest jednym z matematyków . - wymieniała zaciekawiona Mariola , przemieszczając palcem po kolejnych zdjęciach . - A to jest Pani Judyta Stępień , Mieszka niecałe dwa kilometry stąd w domu pod lasem , uczy Fizyki kwantowej . A to.... to jest .... Pan... Michał .... - dziewczyna zarumieniła się , co wyglądało uroczo . - Pan Michał .... ten to jest .... każda dziewczyna , szczególnie z elity sie w nim kocha ....- wskazała palcem na zdjęcie bruneta o błękitnych jak lazur oczach .

- Tobie też się podoba ? - spytała rozbawiona Alicja
- Nie.... no co ty - zaprzeczyła gwałtownie Mariolka .
- Mhm , nie wiem co w nim widzicie , nie jest specjalnie przystojny , choć ma ładne oczy - powiedziała Ala całkowicie szczerze .
Mariola spojrzała na nią zdziwiona jakby ujrzała co najmniej Ufo
- Co ty ? Przecież to najprzystojniejszy nauczyciel w całym budynku !
- Eee nic specjalnego ...ale ... jednak podoba sie i tobie ! - uśmiechnęła się szeroko .
- Nie... nie... no... może trochę , ale spójrz na niego , niezłe ciacho - spojrzała na zdjęcie belfra maślanymi oczami .

Reszta budynku uczelnianego nie była specjalnie nowocześnie wykończona , a jednak miała ten swój urok . Alicja czuła sie tam jak w krainie czarów , jakby zza rogu miał wyskoczyć wielki królik i zabrać ją do jej własnego świata . Po zwiedzaniu budynku zaprojektowane pod lata 60-te , czyli białe ściany z drewnianymi akcentami , gdzie nie gdzie stały piękne mahoniowe biurka oraz niezwykłe obrazy malarzy wschodu .

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 2: Żegnaj , miła moja

Alicja spakowała swoje ulubione książki , iPoda . Kilka telefonów komórkowych , ulubione sukienki , spodnie , glany i oczywiście swój pamiętnik . Rozejrzała się jeszcze po pokoju , zobaczyła w rogu misia , którego dostała dawno temu od znajomego rodziców .
- Jak mogłabym zapomnieć o tobie Barry - odpowiedziała czule , ściskając misia .

Schowała go pośpiesznie do tylnej kieszeni plecaka , i zbiegła na dół . Wpadła do kuchni , gdzie krzątała się Zosia . Gosposia pakowała małej , jak zwykła ją nazywać , kilka dań do odgrzania , w tym jej ulubione pizzo- rożki . Ocierając łzę przytuliła Alicje tak mocno , jakby tuliła własne dziecko , wyruszające w świat .

- Pamiętaj kochanie , ciepło się ubieraj . I dzwoń często do mnie , jakby Ci było czegoś potrzeba to powiedz , Alojzy na pewno Ci to dowiezie . Kocham Cię mała - odparła wzruszona Zosia
- Będę pamiętać Zosiu . Zresztą nie wyjeżdżam tak daleko . Będę  niecałe 50 km. dalej . Ja też Cie kocham Zosiu - pocałowała w czoło gosposie
-To co ? Jedziemy ? - spytał Alojzy.
- Tak , jedziemy . Zosiu nie płacz , będę przyjeżdżać na weekendy . Pa pa - pomachała serdecznie i razem z Alojzym udali się do wyjścia
Jeszcze zza zasłonki spoglądała zapłakana Zosia . Alicja pomachała jej i ruszyli w drogę . Alicja wdała się w przyjemną rozmowę z panem Alojzym , który przy obcych nie jest rozgadany , ale przy Alicji był całkiem innym człowiekiem , był sobą .

- Alojzy , powinieneś w końcu powiedzieć Zosi co do niej czujesz - mała uśmiechnęła się zagadkowo
- Nie wiem o czym panienka mówi - Alojzy próbował zmienić temat
- Wiesz  , wiesz . Al dobrze wiem , że Zosia jest dla Ciebie kimś więcej niż przyjaciółką . Po za tym widzę jak na Ciebie patrzy , ten blask w oczach , uznanie - Alicja jak zawsze podstępem próbowała swatać ukochanych przyjaciół
- Na prawdę tak myślisz ? Może jej się podobam , w końcu taki stary nie jestem - u Ala pojawił się cień nadziei
- No pewnie , że tak
- To co ja mam zrobić ? - spytał
- Kup jej kwiaty , zabierz do kina , na spacer , praw jej komplementy , dziewczyny to lubią - odparła i już wiedziała , że Alojzy kocha Zosie . Zresztą nie od dziś .

Dojechali na miejsce . Było one trochę obskurne , ale Alicja widziała w nim potencjał i piękno . Pożegnała się z Alojzym i poszła do internatu . Drzwi otworzyła jej miła kobieta , około trzydziestoletnia . Zaprowadziła ją do swojego pokoju , który miała dzielić z Mariolą , nieśmiałą szesnastolatką , tak  zwanym geekiem , Mariola uwielbiała komputery , a na technice znała się lepiej niż nie jeden informatyk . Alicja przywitała się z niską blondyneczką , która miała włosy związane w kucyk . Rozpakowała się i postanowiła poznać bliżej Mariole .
- Więc , długo tu jesteś ? Dlaczego w ogóle ? Narozrabiałaś coś ?  - spytała ciekawska Alicja
- Nie , sama chciałam tu zamieszkać , rodziców nie było na to stać , ale dostałam stypendium i nie mogłam tego zmarnować - odparła , zarumieniona Mariola - A ty ?
Alicja usiadła na łóżku i spojrzała w okno .
- Mnie nie chcieli . Pewnie , robiłam im  trochę problemów , ale ... czasami myślę że moi rodzice mnie nie kochają , choć w sumie fajnie że tu jestem , trochę odmiany mi się przyda
- Wiesz że wszyscy mówią o twoim przyjeździe ? Nie będziesz miała tu łatwego życia . Oni się śmieją z tego że jestem z bogatej i wysoko sytuowanej rodziny . Oni zresztą śmieją się z każdego . To taki typ ludzi z bogatych domów - ostrzegła Alicje Mariola . - Jak chcesz to choć oprowadzę Cię po internacie .

Dziewczyny szybko się zaprzyjaźniły i znalazły wspólny język . Mariola cieszyła się , że w  końcu znalazła kogoś z kim będzie mogła porozmawiać . Dotychczas w szkole nie miała łatwego życia .
-

sobota, 26 lipca 2014

HALL OF FAME

Wstęp : 
- Alicja ! choć tu natychmiast ! - zawołała rodzicielka
- Co ? - odpowiedziała naburmuszona nastolatka
-Nie " Co " tylko słucham , nie tak Cie wychowaliśmy z ojcem !
- Wychowaliście - powtórzyła kpiąc bezlitośnie .
- Słucham ? Zresztą nieważne , mówiliśmy Ci o tym co się stanie jak jeszcze raz coś przeskrobiesz!
- Tak , wiem , wyślecie mnie do internatu bo psuje wam opinie wśród nienormalnych znajomych - odparła , nie zważając na słowa matki .
- Zachowuj się ! - matka bezskutecznie próbowała naprostować nastolatkę .

Alicja wybiegła , trzaskając drzwiami . Wiedziała , że matka tego nie znosi , ale ona nie znosiła jej i robiła jej wszystko na złość . Czy specjalnie ?

Alicja to młoda , bo zaledwie szesnastoletnia dziewczyna o arystokrackich korzeniach i zamiłowaniu do psów , których nigdy mieć nie mogła ze względu na alergie ojca . Jak możemy opisać Alicje ? Miła , spontaniczna , czasami szczęśliwa ale też złośliwa , samolubna nastolatka z bogatego domu . Wyrachowanie było dla niej czymś obcym , czymś czego wymagali od niej rodzice a czego nigdy nie miała zamiaru się uczyć . Młoda dziewczyna o ciemnych brązowych lokach , szczupłej sylwetce , jej ulubione jedzenie to pizza , uwielbia ballady , i rock . Uczy się średnio , nie przykłada dużej wagi do szkoły .

Ojciec Alicji - pochodzący z arystokratycznej rodziny Miron Białoszewski , od małego żył w luksusie , jego ulubione zajęcia to polowania , gra w polo i oczywiście bankiety . Oboje z żoną uwielbiają bywać na salonach . Jak na swój wiek , wygląda dość młodo . Lekko szpakowaty nos , lekka siwizna na głowie , no i oczywiście królewskie wąsiska .


Matka Alicji - Krystyna Białoszewska z domu Kobuliniec . Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny . Ojciec był szefem firmy budowlanej , matka prostą szwaczką . Krystyna nigdy nie potrafiła uszanować matki , która choć bardzo ciężko pracowała , pochodziła z biednej rodziny i rodzina jej męża nigdy jej nie zaakceptowała . Z wyglądu zazwyczaj chodzi w garsonkach i paltach , uwielbia futra , oczywiście prawdziwe .

Pani Zosia - Opiekunka i gosposia Alicji . Zosia jest znana Alicji od urodzenia . Tak naprawdę to ona ją wychowała , ona znała jej ulubione potrawy , ona uczyła ją mówić , chodzić . Ona znała jej wszystkie sekrety . Alicja podczas jakiś problemów szła do niej , nie do własnej matki . Zosia z wyglądu przypominała wesołą , miłą , pogodną i zawsze uśmiechniętą lekko przygarbioną już starszą panią . Ma ciemne włosy i karnacje , gdyż z pochodzenia jest Peruwianką .


Pan Alojzy - lokaj Alicji . Miły starszy pan , z ogoloną głową . Alojzy zawsze był spokojny i cichy ale kiedy trzeba było potrafił obronić " panienkę " przed jakimiś przeszkodami bądz zbirami . Cicho podkochuje się w Zosi . 

piątek, 25 lipca 2014

OSTATNI z Rozdziałów . Zakończenie

CZEŚĆ !!

Tak więc czas zakończyć tą historię .
Miriam wyszła za Roba , mieli razem troje wspaniałych dzieci i zamieszkali w nowo wybudowanym domku obok domku rodzinnego Miriam .

Chris i Tom wyrośli na porządnych chłopów i zbudowali na pokaźnych rozmiarów podwórku tartak i wyszli za mąż .

Kot też znalazł miłość swojego życia , kotkę Lise . Była to kotka Riki . Doczekali sie 12 kociąt :)

Riki wyszła  za Boba , młodego mężczyznę z nowego Jorku i razem prowadzą biblioteko- sklep .

W mieście powstał pomnik upamiętniający Jack'a .

Mama poznała Erica , pana w średnim wieku który był ojcem Boba . Mam wyszła za mąż za Erica i żyli długo i szczęśliwie .

TAK WIĘC... Co by tu wam napisać ? ... A ! Wiem .

Każdy z nas jest wyjątkowy , każdy ma w sobie to coś . Coś czego nie ma nikt inny . Ja lubie pisać , choć wiem że te moje historyjki są nie za dobre . Ale kiedy uciekam do swojego świata marzeń czuje że żyje . Wy też znajdzcie coś z czego jesteście dobrzy , czy nawet średni , ważne byście kochali to robić !

Tak więc . Dziękuje każdemu kto chciał poświęcić 10 minut ze swojego życia na czytanie tego i życzę miłego dnia .
 P.S . Sorki za używanie w Polsce imion Amerykańskich  no ale tak jest bardziej Hollywoodzko  :)
                                                                                             

                                                                                                                   Marzycielka


Rozdział 10 . Miłość czy złudzenie ?

Zobaczył ją płaczącą i ocierającą rękawem łzy . Jego serce ścisną niezrozumiały dotychczas mu ból . Zrozumiał , że to co czuł do Any to nie była miłość a zakochanie . Że teraz doskonale wie co to miłość , choć znał ją dopiero kilka dni , wiedział , że ją kocha ! . Niesamowite ! Jednak Miłość od pierwszego spojrzenia istnieje . Poczuł motyle w brzuchu .

Otworzył dzwi do przedziału i spojrzał na nią z miłością jaką nigdy wcześniej , nawet przy Anie nie czuł .

- Hej mała / uśmiechną się niezwykle pięknie .
- Co ty tu robisz ? Po co tu przyszłeś ? przyszłeś prawić mi kazania , jaką to jestem złą córką i siostrą ? Tak , Anastazja była moją idealną siostrą . Była doskonała we wszystkim , pięknie malowała , śpiewała , tańczyła . Rodzice zawsze jej rysunki wieszali w ramkach na ściane . Moje ... leżą w piwnicy ... / jej twarz ogarną smutek . Kontynuowała dalej

- Wiem , Że Mama mnie kocha , ale zawsze była i będzie zapatrzona w Anę . Tata bardziej sie mną interesował , rozmawiał że mną , zabierał na wycieczki . Na kempingi , nawet na ryby .... Mama zawsze wolała Anę , ubierała ją jak laleczkę , chodziła z nią wszędzie , pokazywała jaką ma wspaniałą córkę . Nawet kiedyś w kłótni po śmierci Any powiedziała , że lepiej żebym to ja umarła , a Ana żyła . to przeważyło szale goryczy ... Chce odejść bo nie jestem im potrzebna  , ani mamie , ani braciom .

- Nie to nie jest tak . Oni Cie bardzo kochają , tylko nie mogą pogodzić sie z tym że Anastazja nie żyje . Bardzo Cie kochają , tylko nie potrafią tego okazać . Zresztą nie tylko oni Cie kochają / spojrzał z nadzieją , jak małe dziecko czekające na odpowiedz .

- Jak to nie tylko oni ? / spytała zdziwiona

Rob pochylił się i pocałował ją  , najpierw delikatnie  , niepewnie , tak jakby sie bał odrzucenia . Ona przygarneła go do siebie i przytuliła tak mocno , tak tego chciała , tak tęskniła za tą bliskością .

- Kocham Cie Miriam , kocham Cie jak nikogo innego na świecie , kocham Cie nawet bardziej niż Ane . Wiem że to co mówie może jest złe , ale tak bardzo Cie kocham .

- Ja Ciebie też Robercie / przytuliła sie do niego

- Nie przeszkadza Ci prawie 10 lat różnicy wiekowej między nami ? spytał z nadzieją .

- Nie będzie . Tylko następnym razem jak będziesz mnie odwiedzał nie przynoś mi czerwonych róż / uśmiechneła sie szeroko i zrozumiała , że jej bajka właśnie sie rozpoczeła .

W domu Miriam i Mama wytłumaczyli sobie wszystko , wszyscy płakali ze wzruszenia , nawet kot wydawał sie wzruszony :)


Rozdział 9 : Czekam na olśnienie

Mineła już godzina . Robert sie zaniepokoił . Zrozumiał , że ona ostatecznie uciekła . Poczuł w sercu coś na kształt zmartwienia ...

- Miriam już nie ma prawie godzine . Może trzeba zacząć jej szukać? / spytał zmartwiony Rob
- Nieee... wróci . nic jej nie będzie , wiecznie sie za sobą użala , to kochane dziecko , ale też zbyt wrażliwe .
- Jednak wybiore sie na wzgórze ./ odparł po czym wybiegł z domu . Biegł przez las , dotarł do ławeczki na samej górze wzgórza , tej przy drzewie . Ale jej tam nie było .

Postanowił pójść na cmętarz na grób Any i Ojca ale jej też tam nie było .
Szukał jej w Mieście , trafił na sprzedawce Roja , sprzedawał owoce .

- hej Roj ! Widziałeś może Miriam ? / spytał zdyszany z nadzieją że ją odnajdzie
- Tak była tu , może z 20 minut temu , kiedy spytałem sie co sie dzieje że jest taka zapłakana powiedziała , że musi zniknąć , i tak nie ma po co żyć . Powiedziałem że to nie prawda , ze napewno jest ważna dla wielu osób . A ona tylko pokiwała głową i poszła w kierunku stacji .
- Dzięki Roj , musze lecieć / "płakała ? " pomyślał po czym jego serce zaczeło bić mocnej .

Biegł wzdłuż targowiska , dobiegł do ostatniej stacji . Na stacji grała jedna z piosenek Emeli Sande  .
Ostatni pociąg odjeżdża za 5 minut . Już postawił sie na stanowisko . " pewnie jest w pociągu " pomyślał . Jak burza wleciał do przedziału . Zobaczył konduktora

- Panie konduktorze widział pan może tą dziewczyne ( pokazał fotografie którą zabrał z domu Any )
- Tak , siedzi w przedziale 5 .
- Dziekuje , bardzo dziękuje .

Pełny nadzieji pomaszerował przez wagony szukając tego piątego .

Rozdział 8 : Dajcie mi wszyscy spokój !

Po chwili Rob rozejrzał sie po pokoju  , i na tablicy ze zdjęciami zobaczył Anastazję . Jego oczy znów posmutniały , nie kojarzył jeszcze faktów . Nie rozumiał o co chodzi . Po chwili do pokoju wbiegła matka Miriam i zobaczyła zdziwionego jegomościa  .
- Co sie stało ?! Czemu Miriam tak szybko wybiegła ?
Po chwili opamiętania przyszedł zdrowy rozsądek
- Trzeba ją gonić !!! / krzykną Rob ! .
- Nie , ona tak zawsze ucieka , od małej dziewczynki uciekała na wzgórze i po kilkunastu minutach wracała / odpowiedziała uspokojona mama .

-Pani jest matką Anastazji ? / spytał z nadzieją ?
-Tak , a ty jesteś tym miłym chłopcem z targu ? byłeś chłopakiem Any ? Moja kochana Ana , mineło już tyle lat a dla mnie jak by to było wczoraj ...
- Kochałem ją nad życie . Bardzo cierpiałem po jej śmierci , teraz wiem że ona przygotowała mnie dopiero do miłości , Ana przygotowała moje serce do kochania .

- Wszystkim nam jej brakuje , Miriam zawsze była nieznośna , często przebywała w swoim świecie . Nie to co Ana , ona kochała wszystko i wszystkich , była cudowna , była moją pierwszą córką , razem z mężem szaleliśmy na jej punkcie . Choć ze mną chłopcze , pokaże Ci zdjęcia ...

Po chwili znaleźli sie w salonie , Mama wyjęła zza pięknie zdobionej starej szafki album starannie oprawiony i usłany sztucznymi płatkami róż .

Tu jest nasz pierwsza wspólna gwiazdka . Ana miała roczek . Ooo a tutaj ( na jej twarzy pojawiło sie rozbawienie ) Ana ma 6 latek , mąż tuli ją do siebie , a ta mała z tyłu to Miriam .

 W sumie nie planowaliśmy wtedy powiększać rodziny ale stało sie i urodziła sie Miriam .

OOOoo a tu Ana ma 16 lat i jedzie swoim pierwszym autem . Stary grat to był , ale ile my na niego zbieraliśmy . Wydaliśmy na niego chyba ze 4 pensje , ale warto było dla Anastazji .

Pokaże Ci kasetę z urodzin Miriam . Zobacz jaki Anastazja upiekła piękny tort . Miriam chciała dostać na urodziny książkę Kinga ale nie stać nas było wtedy bo kupowaliśmy kilka dni wcześniej nowe sukienki dla Any . Ona zawsze taka naburmuszona siedziała , ta nasza Miriam .

Po chwili przeglądana zdjęc i oglądania starych kaset Robert zauważył , że Miriam zawsze było odrzucona , siedziała w blasku siostry . A kiedy chiała sie wybić uznawano to za akt przemocy  za nerwowość . A ona chciała tylko troche miłości rodziców . Byłą w cieniu , zawsze w cieniu kochanej Any .


Rozdział 7 : Brak nadzieji

Miriam jeszcze chiwle stała w milczeniu . Nagle z tych niesfornych myśli wyrwał ją głos Roba
- Miriam , wszystko gra ? / odparł zdziwniony jej postawą
- Ta... wszystko gra .... wiesz musze już lecieć , przypomniałam sobie że mama coś ode mnie chciała , to CZEŚĆ !!!
Uciekła tak szybko jak tylko mogła ...


W domu przewertowała wszystkie stare zdjęcia  które znała już na pamięć , a pomimo tego nie zauważyła tego młodego chłopca o marzycielskim spojrzeniu . Wiedziała , że Anastazja zesłała jego na jej drogę . Kim była Anastazja ?

Anastazja - piękna istota o czarnych lokach , kochająca przyrodę , zawsze uśmiechnięta . Zawsze pocieszająca swoją niezdarną i zawsze gorszą Miriam ...
Tak, Anastazja była siostrą Miriam . Dlaczego była ? Przed pięcioma laty szła z miasta niosąc kwiaty na urodziny matki , zza rogu wyjechało dwóch zbirów . Zabili ją i zgwałcili .Każdy bardzo cierpiał , a najbardziej Matka . Anastazja była dla niej ideałem córki . Pomocna , wesoła , kochana , no idealna . Swoimi słonecznymi promieniami przysłaniała zapomnianą małą siostrę Miriam .

- Miriam . Masz gościa , Miri czy to nie jest przypadkiem ten chłopak Anastazji ? / spytała mama , która nigdy nie pogodziła sie ze śmiercią córki ?
- Nie mamo , ty wszędzie ich widzisz .

Po chwili w drzwiach pojawił się Robert z bukietem kwiatów/ , czerwonych róż , których tak nie znosiła , za to kochała je Anastazja .
- Hej przepraszam że zawracam Ci głowę , ale tak szybko uciekłaś , może powiedziałem coś niewłaściwego ?
- Nie .. nie ../ Miriam schowała szybko zdjęcie na którym był Rob i Ana
Po prostu poczułam sie zle , wiesz nic groźnego .

Uśmiechną sie i spojrzał na nią raz jeszcze . Potem spojrzał na plakaty i zobaczył Nirvanę .
- Lubisz Nirvanę ? Myślałem że to muzyka dla starszych , wiesz bez urazy ale młodziaki lubią słuchać rapu i innych głupot .

- Nie , ja nie jestem młodziakiem , nie słucham rapu . Za to wole Alternatywny Rock i Metal . Nie lubie też różowych misiów , kwiatków , sweetaśnych ludzi . A wiesz czego nie znoszę najbardziej ? RÓŻ ! CZERWONYCH DIABELSKO RÓŻ !!! / praktycznie już krzycząc wybiegła z pokoju .

Rozdział 6 : Co sie dzieje ?

Miriam wyrwana z rozmyślania przez Riki postanowiła zakończyć dziś prace , była zbyt zdenerwowana tą sytuacją z Terrym . Prawde mówiąc niezły z niego furiat , ale i zazdrośnik ... Która z nas nie chciałaby być chroniona przez furiatem przez przystojniaka ?.. :)  No nic ....

- Zaczekaj / krzykną Robert zgarniając kurtkę z wieszaka i żegnając sie z Riki / Ja też dziś wyjde wcześniej , musze jeszcze odwiedzić kilka miejsc .. Może Cie odprowadze ?

- Dzieki , dam sobie rade / uśmiechneła sie ironicznie / swoje sprawy lubiła załatwiać poprostu sama .

- Wiesz , i tak ide w strone wzgórza więc nie bedziesz miała nic przeciwko jak będe Ci towarzyszył ?
- No ok . Skoro i tak idziesz w tamtą stronę ...
-Wiesz kiedyś wiele mnie łączyło z tym wzgórzem / Rob posmutniał i spojrzał w bezchmurne niebo .
- Co ? Mieszkałeś tam ? / spytała zaciekawiona
Po chwili namysłu :
- Tak ..... dość dawno temu , ale nie będe Cie zanudzał /
- Możesz zanudzać , przyjemniej jest iść i rozmawiać niż milczeć / uśmiechnęła sie już nieco bardziej szczerze .
- Mieszkałem tu 6 lat temu , byłem młody  dopiero wkraczałem w dorosłe życie ... Rodzice kupili mi ten domek zaraz za twoim /.
- Mieszkałeś tam ? Nigdy nikogo tam nie widziałam ?Hmm/
- Mieszkałem , dość krótko bo tylko rok , przeżyłem tam wiele pięknych chwil i poznałem też ...
- Kogo ? / ciekawość Miriam sięgneła zenitu
- Anastazje .... piękną Anastazje .... była taka cudowna , taka miła ... uśmiechnięta ... zawsze szczęśliwa ...zakochałem sie bez pamięci , wiesz była bardzo podobna do Ciebie , tylko miała czarne kręcone długie włosy ... podobno mieszkała gdzieś niedaleko mojego domku , ale nigdy nie powiedziała gdzie .

Miriam nagle zrozumiała że pomimo upływu czasu , korzystnie działającego dla Roba , dużo sie zmienił . O wiele za dużo . Jak mogła Go nie poznac ?



sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 5 : Fuck Off Terry

- Hej ! widzę że chyba lubisz książki , ciągle tu przebywasz , jaką literaturę lubisz ? Och... przepraszam nie przedstawiłem się , nazywam się Robert  a ty?

- Ja ? Aaa ja ... Miriam / odpowiedziała speszona

- Śliczne imię , Riki mówiła że przyjaźniłaś się z Jack'iem
- Tak , przyjaźniłam , kochałam .... kocham go jak ojca , był dobrym człowiekiem , brakuje mi go ... / Miriam posmutniała nagle

Nagle do sklepu wszedł Terry , dawny kumpel Miriam , czemu dawny ?
Byli parą przez kilka dni a on już ją zdradził z Lisą , klasową modnisią . Ciągle nie pogodził się z tym , że Miriam nie toleruje zdrady i że nie chce z nim być .

- Miriam , gdzie jesteś ! ? znowu się ukrywasz ? ciągle uciekasz , ale przede mną nie uciekniesz !!!! o nie !!! / krzyczał na cały sklep , był dość dobrze zbudowany i wtedy kiedy trzeba potrafił być czuły ale i agresywny .

- Rob wyjrzał zza półki , ku niemu niczym suseł zbliżał się Terry , patrząc wrogo na każdą osobę w sklepie .

- O tu jest mój " kwiatuszek " , czemu nie odbierasz telefonów ? myślisz że przestane za tobą chodzić tak ? ty głupia krowo !!/ krzykną Terry

W ciągu kilku sekund Robert złapał gamonia za fraki , przyparł do sciany z takim impetem że z regału obok spadło kilka książek ...

- Co ty gnoju odwalasz ? Nie rozumiesz że ona Cie nie chce ! Mam sie z tobą policzyć ?
- Gówno mi zrobisz/ mówił z widocznym strachem w oczach
- Zrobie ! Jeśli jeszcze raz tak sie odezwiesz do tej młodej damy to tak Ci obije ryja że Cie rodzona matka nie pozna , zrozumiałeś ? / powiedział to z taką złością że Terry od razu odstąpił od walki .

Spojrzał na Miraim , tak jakby jego wzrok mówił " jeszcze Cie dopadne "  ...


Rozdział 4 : Just Life ?

Co sie dzieje ?

Miriam niespiesznie uciekła z tego całego zgiełku , ciągle myślała o nim , było z niego niezłe ciacho ale to nie wygląd tak ją zastanawiał ...

Niebieskooki zrobił na niej wrażenie samym spojrzeniem ! ... Miał w sobie to coś , coś czego każda kobieta szuka w mężczyźnie , tę delikatność w spojrzeniu , tak jak by jego oczy mówiły " jestem gotowy na poświęcenie , na miłość "

Nagle zrozumiała , że w jej głowie rozgrywa się " ckliwe romansidło " , biła się za to z myślami ale jednocześnie jak każda kobieta nie potrafiła nie pragnąć tej dzikiej i namiętnej miłości .

Następnego dnia Miriam pomimo że nie miała dziś dyżuru w sklepie , postanowiła go odwiedzić , w końcu ON tam może być ! czyżby miłość od pierwszego wejrzenia ? nieee , niemożliwe

- Hej Riki , tak pomyślałam , że może pomogę ci w sklepie , wiesz mam wolne i w ogóle to tam no.... wiesz , to ja pójdę do książek / Miriam zobaczyła kątem oka Niebieskookiego , no i jak to bywa w miłości nieźle się speszyła .
Riki spojrzała dziwnie na Miriam , gdyż ta nigdy nie zachowywała się tak dziwnie .

Zza rogu wyszedł ON ( na razie nazywajmy go On lub Niebieskooki , potem przytoczę jego historie )  niosąc kilka nowo wydanych biografii Johna Lenona  .
- Riki , patrz wydano tylko 150 egzemplarzy , jak znam życie to będą rozchodzić sie jak świeże bułeczki / jego rozmarzony wzrok lazurowych oczu przeniósł sie na układającą z takim zapałem jak nigdy Miriam , postanowił zagadać .

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 3. We Made IT!!!

 We Made It ! czy na pewno ?

Miriam niespiesznie ubrała się i wsiadła na rower , tym razem bez jej ukochanych słuchawek ... Nie była w stanie myśleć o niczym innym . Jechała przed siebie bez konkretnego celu , choć wiedziała , że musi pomóc Riki w sklepie , przecież została sama ...

" Biedna Riki , oczko w głowie Jack'a , teraz sama , no bo kto jej pomoże ? kilka starych schorowanych ciotek ? kuzynów którzy ruszyli już dawno w świat ? Musze jej pomóc , Jack by tego chciał , tak mam w końcu jakiś cel " pomyślała i jej umysł nieco się rozjaśnił , przyświecał jej cel - Praca w sklepie , w sumie był to sklep połączony z biblioteką ./.

- Ach ten cudowny zapach książek , tata tak go uwielbiał ...  mina Riki posmutniała
- Wiesz Riki , on jest na pewno z Ciebie dumny , mieć taką córkę to prawdziwy skarb
- Tak myślisz? Wiesz wydaje mi sie że tato wiedział , że umrze / po chwili zastanowienia Riki kontynuowała rozmowę , nagle do biblioteki wszedł ON , początkowo Miriam nawet nie zwróciła uwagi na Tajemniczego Gościa , lecz po chwili odwróciła się mimowolnie i zobaczyła jego ...

Ich spojrzenia się spotkały , Serce zabiło jej mocniej a w brzuchu poczuła przyjemne kłucie , takie którego nigdy jeszcze nie czuła .

ON- 27 latek , z blond włosami i niebieskimi oczami , ze średnią lecz wyraźną muskulaturą i pięknymi pełnymi ustami , po prostu jednym słowem niezłe ciacho .

" Opanuj się , nie gap sie tak na człowieka , wyjdziesz na nienormalną " Miriam kleła na sama na siebie w myślach po czym wzrok przeniosła na nowe tomy powieści Homera .




Rozdział 2 .

Rozdział 2 .


" Co ? jak to sie mogło stać .... zawsze wesoły Jack , zawsze uśmiechnięty .... teraz tam gdzie.... nie ... to nie może być prawda " pomyślała zrozpaczona Miriam .

Sama zgłosiła się do czuwania przy ciele , postanowiła zrobić ostatnią przysługę Jack'owi , wykończyła jego ulubioną piosenkę" Queen - the show must go on " Nie zauważyła , że za nią w drzwiach ktoś stoi , sama siedziała przed trumną ściskając zimną rękę swojego przyjaciela i powtarzając " show must go on , Jack , show must go on " . Tajemniczy gość nie zamierzał przerywać tej chwili , poszedł pomóc Riki w przygotowaniach do pogrzebu .

Tymczasem w kuchni odbywała się rozmowa Riki i Tajemniczego Gościa
- Ej Riki kto to jest ? / Gość wskazał palcem na Miriam nadal siedzącą przy trumnie
- To Miriam , nasza przyjaciółka , zawsze nam pomagała , to jak trzeba było jechać po dostawę a w sklepie nie miał kto zostać, jest jak członek rodziny , Tate traktowała jak ojca ... wiesz , sama go straciła jak miała 8 lat , a ja , ja traktuję ją jak siostrę ... taką której nigdy nie miałam / powiedziała szczupła , wysoka , blondyneczka .


Nasz Tajemniczy gość musiał wyjść żeby odebrać resztę rodziny ... Pogrzeb odbył się tradycyjnie , słowo pastora no i pożegnanie przez bliskich ... Na stypie Miriam już nie została , pożegnała przybyłych i Riki i ruszyła w stronę wzgórza . Nadal nie wierzyła , że jej ukochanego Jack'a już nie ma . Wspominała czasy kiedy jeszcze żył , kiedy mogli wspólnie śmiać się i brylować między półkami udając gwiazdy czerwonego dywanu .

Nic nie mogło wyrazić tego co czuła , ból , przygnębienie , żal , tęsknota . To wszystko działo się zbyt szybko , przecież jeszcze nie zdążyła się pożegnać , usiadła na ławeczce na samej górze wzgórza i wsłuchała się w słowa piosenki Evanescenece "Now that I know what I'm without
You can't just leave me
Breathe into me and make me real
Bring me to life "

Deszcz zmoczył jej loki ,, które znajdowały się w lekkim nieładzie . Nic już nie będzie takie samo
Cześć ! Chce zanudzić nieduże grono czytelników opowieścią wyjętą prosto z głowy :) Kiedyś pisałam nałogowo ale niestety zatraciłam swoją pasję w dymie codziennych obowiązków ... Więc zaczynajmy


Końcowe Odliczanie 

Rodział 1 .

Siedziała cicho w jeszcze swoim pokoju mając na słuchawkach Kiss - I was made for loving you , niespostrzeżenie do pokoju zapukał Chris .
- Miriam , przynieść Ci coś do jedzenia ?
- Dzięki Chris nie mam apetytu - Kochany jest pomyślała , taki mały , nic nie rozumie a pomimo to chce pomóc . / Chris to młodszy brat Miriam , wysoki 13-letni blondynek o niebieskich oczach i szpakowatym nosie po tacie . Chris to energiczne i ciągle rozbrykane dziecko . Taki młody a tak wiele rozumie , dużo już przeszedł jak na 13-latka . /

 Miriam kontynuowała pisanie swojego własnego pamiętnika , który kiedyś zamierzała zakopać gdzieś na wzgórzu niedaleko Ofsprings " ciągle o nim myślę , to już jak obsesja , czasami się zastanawiam czy to może ja jestem jakaś nienormalna , on... on nie istnieje !!! TAK , tak będzie najlepiej dla nas wszystkich " /Ciągle myślała nad tym co sie wydarzyło , ale pomyślała ze to jej jedyne życie , nie może go zmarnować na tak niezapomnianą tęsknotę ...
Nagle z kuchni dobiegł donośny krzyk mamy "
-Oliver zostaw Toma ! Zostaw Go , Olivver / Nie no znowu , ach to szlak ...
Oliver to kot , mały czarny kotek , bardzo fikuśny , wszędzie go pełno
-Mamo ! mamo pomóc ci ? Miriam chciała nieco odciążyć zabieganą matkę , tak to jest jak ma sie troje dzieci , psa , kota i chomika Bena , Ben zapewnia conocne wstawanie i oliwienie jego malutkiego kołowrotka .
- Nie skarbie , ale jest coś co mogła byś zrobić , idź po zakupy , pieniądze i kartkę masz na lodówce .
- Dobrze , ubiorę sie tylko i ide / " a niech to , czemu teraz akurat muszę iść na spotkanie z całym światem " pomyślała wkładając zimowe kozaki .

Dokładnie tego samego dnia rok wcześniej mama też wysłała ją po zakupy , zakupy które odmieniły jej całe życie ... Ale zacznijmy od początku . Miriam , kim jest Miriam ? Opisałabym ją jako otwarta na ludzi i nowe znajomości dziewczynę o bujnych brązowych lokach , szczupłej sylwetce i szarych oczach . Uwielbia muzyke , taak muzyka to jej całe życie , kocha chomiki , uwielbia sport oraz sztuki walki .

Tego dnia było ciepło , na termometrze 29 stopni ," jak nic idealna pogoda na krótkie szorty " pomyślała Miriam , chwyciła pieniądze , smartphone z ulubioną playlista , słuchawki i ruszyła w stronę miasta bujając się w rytm piosenki Busta Rhymes & Linkin Park - We made it . Do miasta nie miała daleko , jakieś 1,5 kilometra , oczywiście mogła pojechać rowerem ale wolała posłuchać muzyki i rozmarzyć się ... Ach to był dopiero typ marzycielki ..

Ofsrpings od kąd pamięta zawsze kojarzyło jej się z zapachem świeżych bułek i zapachem róż .. tak hodowano je tam prawie przed kazdym sklepem , znajdowało sie tam kilka sklepów oraz jedna wielka galeria w której znajdowały się sieciówki i jej ukochany sklep z książkami . Jej raj na ziemi . Miriam miała na liście kilka sztuk pieczywa i nowy strój Batmana dla Chrisa na bal przebierańców . Kiedy zakupy były już zrobione Miriam pomyślała " hmm... mam wolną resztę czasu więc skocze do mojego ukochanego sklepu , może mają już nowy album Nirvany " przyśpiewując przy tym piosenkę The Script . Od wejścia Miriam zauważyła że w sklepie coś sie zmieniło , wystawa była inna niż zwykle , a przy wejściu nie gościła już uśmiechnięta kartonowa buźka właściciela ./.

Spojrzała na zegarek było piętnaście po drugiej , pomyślała " co jest ? przecież o tej porze Jack ( bo tak miał na imię właściciel sklepu ) powinien kręcić się po sklepie przyśpiewując swoją ulubioną pioseneczkę ... zapytam się przy kasie " jak pomyślała tak zrobiła . Przy kasie stała Riki ( 25 letnia córka Jack'a ) była zapłakana , w lewej ręce trzymała satynową chusteczkę a w prawej zdjęcie ojca . Miriam podeszła bliżej by dowiedzieć się powodu takiego stanu Riki "
- Cześć Riki , co sie stało ? czemu płaczesz ?.....i gdzie jest Jack ?
Nastała głucha cisza przerywana przez szloch młodej księgarki .
- Tata .... on..... nie żyje - odpowiedziała po czym wybiegła zza kasy

Miriam przez chwile stała w bezruchu powtarzając w myślach słowa Riki " nie żyje ... nie żyje " po czym oklapła bezwiednie na krzesło a po policzkach popłynęły jej łzy . Jack był dla niej kimś więcej niż sjedynym sprzedawcą książek w okolicy , był dla niej jak ojciec ... był.